poniedziałek, 18 kwietnia 2011

Dwa dni w Hiroshimie (14-15.04.2011)

Teoretycznie mielismy czwartek spedzic w Himeji, ale niestety okazalo sie, ze Zamek Bialej Czapli jest od zeszlego roku w remoncie (renowacja potrwa do 2015). Tak wiec zamiast przepieknej bialej fortecy moglibysmy co najwyzej zobaczyc tradycyjny blaszak zabezpieczajacy konstrukcje. Jest to o tyle przykre, ze juz z pociagu bylo widac jak pieknie zamek normalnie goruje nad miastem. Nic to - to bedzie kolejny powod, aby tu kiedys wrocic! W zamian postanowilismy sobie zrobic dwa spokojne dni w Hiroshimie.

W czwartkowe popoludnie wybralismy sie na Miyajima - wyspe lezaca nieopodal miasta.



Wyspa ta przez wiele stuleci uchodzila za zamieszkala przez bogow i, wedlug wierzen shinto, zaden smiertelnik nie mial prawa urodzic sie na niej ani umrzec. Na samej wyspie wybudowano swiatynie Itsukushima-jinja oraz prowadzaca do niej olbrzymia czerwono-czarna brame torii. To wlasnie przez ta brame w czasie przyplywu wierni wplywali do swiatyni. Z lodzi wysiadali od razu na pomosty, ktore stanowily czesc kompleksu - tym samym zaden smiertelnik nie plamil swietej wyspy swoim dotykiem. Oczywiscie, w obecnych czasach zadne takie obostrzenia nie maja juz miejsca. Miyajima stanowi jedna z glownych atrakcji turystycznych Japonii i jest pelna sklepow, restauracji, hoteli i swietych jelonkow (te, w przeciwienstwie do tych z Nara, nie doczekaly sie jeszcze specjalnie sobie dedykowanych ciasteczek), a promy pomiedzy wyspa i stalym ladem kursuja co 15-30 minut.



Do Itsukushima-jinja dotarlismy przed zachodem slonca i moglismy obserwowac spokojne fale przyplywu, ktore wdzieraly sie coraz glebiej w tereny swiatyni. Po pewnym czasie mialo sie wrazenie, ze zabudowania naprawde unosza sie na wodzie - widok byl zaiste magiczny.



Nie dziwi fakt, ze Mijajima jest uznawana przez miejscowych za jeden z trzech wielkich widokow Japonii - a wlasciwie do niedawna trzech, bo podobno przepiekna zatoka Matsushima znajdowala sie blisko epicentrum marcowego trzesienia ziemi i nastepujacej po nim 10 metrowej fali tsunami. Na dzien dzisiejszy trudno powiedziec, jak bardzo zniszczona jest Matsushima i ile czasu zajmie jej odbudowa.

W tak zwanym miedzyczasie zajrzelismy jeszcze do japonskiego odpowiednika Media-Markt, gdzie do woli moglismy napatrzec sie na najnowsze hity sprzedazowe, miedzy innymi podgrzewane deski klozetowe! Kiedy o tym wczesniej sluchalismy, uznawalismy to za kolejna "technoberie" Japonczykow, ale teraz odszczekujemy wszystko - to wspanialy wynalazek! Gdybysmy tylko mieli gniazdko elektryczne w toalecie, wlasnie pakowalibysmy jeden z tych cudow do swojego bagazu. Naprawde nie ma nic wspanialszego w chlodny poranek!



Piatek natomiast spedzilismy w parku pokoju (Peace Memorial Park), poswieconemu ofiarom pierwszej bomby atomowej.



Z Hiroshimy sprzed wojny nie zostalo prawie nic. Jednym z nielicznych "ocalalych" budynkow jest A-Bomb Dome (dawna lokalna centrala handlu), ktory znalazl sie w epicentrum wybuchu - swoistym oku cyklonu, dzieki czemu nie zostal zmieciony przez fale uderzeniowa. Kiedy w ramach odbudowy kolejne "pozostalosci" budynkow byly niszczone (czy to ze wzgledu na bolesne wspomnienia, czy tez po prostu po to, by umozliwic budowe nowego miasta), pojawil sie w Japonii silny ruch spoleczny dazacy do zachowania ruin "dokladnie w takim stanie w jakim byly tuz po wybuchu" - aby byl dla przyszlych pokolen dowodem na niszczycielska sile wojny i wezwaniem do zycia w pokoju. W efekcie zebrano fundusze na zabezpieczenie A-Bomb Dome oraz utworzenie w jego poblizu "strefy buforowej" w postaci parku pokoju.



Sam park rozciaga sie wokol alei pokoju, prowadzacej od monumentu pokoju po caly czas palacy sie ogien pokoju.



Wokol glownej alei umieszczono rozliczne mniejsze pomniki, poswiecone ofiarom i bohaterom tamtych dni. Wsrod wielu miejsc wyroznic na pewno nalezy dzwon pokoju (w ktory kazdy odwiedzajacy powinien uderzyc, proszac o pokoj na swiecie) oraz pomnik dzieci, poswiecony w szczegolnosci Sadako Sasaki. Ta dziewczynka, ktora jako dwulatka przezyla uderzenie bomby, 10 lat pozniej zachorowala na bialaczke i zaczela skladac papierowe zurawie origami wierzac, ze jezeli zlozy ich tysiac przezyje (zuraw jest w Japonii symbolem szczescia). Zmarla nim udalo jej sie osiagnac cel, ale przyjaciele z klasy po jej smierci dokonczyli prace. Od tej pory na wszyskich pomnikach poswieconych pamieci ofiar, dzieci i mlodziez zostawiaja sznury kolorowych zurawi.



Nieco na uboczu parku mozna znalezc chyba najbardziej wzruszajace miejsce - muzeum, w ktorym zgromadzono informacje nie tylko o bezposrednich ofiarach wybuchu, ale rowniez o tych, ktore zmarly wiele lat pozniej w wyniku chorob bedacych efektem napromieniowania. Kazda z nich ma w tym muzeum pamieci swoje zdjecie i krotka informacje biograficzna - zadanie o tyle trudne, ze praktycznie wszystkie oficjalne spisy ludnosci zostaly zniszczone. Dodatkowo ci, ktorzy przezyli, pozostawili w tym miejscu pisemne swiadectwa ataku i tego co nastapio pozniej, tak aby byly one dostepne dla przyszlych pokolen. Znaczaca jest czesto powtarzana w nich deklaracja, ze bardzo ciezko im o tych trudnych dniach opowiadac, ale sa gotowi przezwyciezyc swoj lek i bol, aby zagwarantowac pokoj na swiecie. Wszystkie pomniki dotyczace bomby atomowej sa podporzadkowane w Japonii jednej idei - zachowaniu pokoju. Nie ma tu mowy o popularnym w Polsce rozdrapywaniu ran, z ktorego tworzy sie historie narodu-meczennika. Przyczyn katastrofy nie rozpamietuje sie tu jako agresji Stanow Zjednoczonych, ale uznaje za zlo wojny jako takiej. Czesc ofiar bomby zdaje sie nawet dopatrywac winy w samym narodzie japonskim, ktory "poddal sie wplywom szkodliwej polityki wojennej". Idea przyswiecajaca powstaniu parku pamieci nie jest szukanie winnych czy rozpamietywanie krzywd. Nawet wspomnienia ofiar wydaja sie byc przedstawiane tylko w jednym celu - aby powstrzymac kazdego, kto pomysli o rozpetaniu kolejnej wojny.
Published with Blogger-droid v1.6.8

1 komentarz:

  1. Nawet niedrogie te podgrzewane toalety, czemu zignorowaliscie TAKA OKAZJE?! ;)) Poczekajcie az wrocicie, bedzie wam ich brakowac... tak jak mi sklepow ze skarpetkami. ;)
    Zadzwon w koncu kiedy bede w domu a nie na uczelni!! Smutno tu bez was, buziak w czolko i powodzenia w dalszej podrozy! :*
    Asia

    OdpowiedzUsuń