czwartek, 21 kwietnia 2011

Aso i Kurokawa, czyli wulkan i onseny (17.04.2011)

Podroz trwa w najlepsze, a zaleglosci w raportach narastaja - szczesliwie dla ciaglosci niniejszego bloga, w kolejne punkty programu sa bardziej widokowe, wiec - jesli tylko nie wpadniemy na pomysl notki o charakterze ogolnym - moze uda sie zmniejszyc nieco ilosc tekstu, a zwiekszyc liczbe zdjec.

Niedziela byla dniem raczej intensywnym - ze wzgledu na niekorzystne prognozy na poniedzialek, postanowilismy udac sie zarowno nad krater wulkanu Nakadake, jak i do Kurokawy - tradycyjnego japonskiego miasta pelnego onsenow.

Caly teren wokol wulkanu nie przypomina niczego, co do tej pory moglismy zobaczyc - smialo okreslic go mozna mianem "ksiezycowego". Z krateru bez przerwy wydobywa sie dwutlenek siarki, wiec - w zaleznosci od jego stezenia - taras widokowy moze byc zamkniety w dowolnej chwili. Nam na szczescie udalo sie spedzic kilka minut na obserwacji wielobarwnych skal okalajacych ujscie gazu, lecz - jak sie pozniej dowiedzielismy - chwile po naszym odejsciu dostep zostal wstrzymany.



Kurokawa, jak juz zostalo powiedziane, jest bardzo tradycyjnym miasteczkiem - tradycyjnym do tego stopnia, ze nie ma tam nawet (o zgrozo) salonu pachinko. Pieknie polozona na zboczu gory, wzdluz opadajacej niewielkimi wodospadami rzeki miejscowosc slynie z wykorzystywanych na rozne sposoby goracych zrodel.



Korzystajac z udogodnien przeznaczonych dla turystow, zakupilismy karnet umozliwiajacy skorzystanie z trzech wybranych onsenow. Kierujac sie rozmaitymi rekomendacjami, zdecydowalismy sie na:
- gorace zrodla w naturalnych jaskiniach - gdzie parujaca woda tworzy warunki podobne do tych na saunie;
- jeden z najgoretszych onsenow, o temperaturze 80 stopni Celsjusza;
- oraz nieodmiennie polecane na pierwszym miejscu zrodla zewnetrzne (tzw. rotemburo), polozone bezposrednio nad rzeka - rzeczywiscie bardzo piekne.



W onsenach obowiazuje brak jakiegokolwiek okrycia czy kostiumu (stad brak zdjec). Zrodla sa tradycyjnie dzielone na przeznaczone dla kobiet oraz koedukacyjne, lecz praktyka pokazuje, ze oznacza to po prostu zwyczajny rozdzial wedlug plci.

Kapiele w zrodlach (jak wspominalismy wczesniej) maja przynosic roznego rodzaju korzysci - z pewnoscia nie sa jednak przeznaczone dla ludzi o slabych sercach. Po trzech okolo polgodzinnych sesjach, podczas ktorych przeciez tylko siedzielismy (Kasia odbyla jeszcze pouczajaca rozmowe z japonskimi towarzyszkami kapieli), bylismy zupelnie wypompowani. Podejrzewamy, ze pewna doza treningu moglaby przedluzyc czas bezkarnego cieszenia sie goraca woda, jednak raczej nie bedzie nam dane osiagniecie takiego stanu.

Szczesliwie, autobusy - choc nieliczne - byly punktualne i moglismy spokojnie odpoczac w podrozy prywatna, 40-miejscowa taksowka. Jak zaobserwowalismy, na Kyushu, a przynajmniej w centralnej jego czesci, komunikacja autokarowa jest zdecydowanie niedociazona - zarowno droge do, jak i z Kurokawy (okolo godziny w jedna strone) odbylismy w skladzie my + kierowca.

Wieczorem spotkala nas jeszcze jedna niespodzianka - gdy pilismy herbate, w hotelu pojawila sie rodzina z dziecmi, ktora po przywitaniu sie z nami po angielsku, w prywatnej rozmowie przeszla na polski! Jak sie okazalo, spotkalismy bardzo sympatycznych Polakow z Australii i spedzilismy kilka godzin na przyjemnej rozmowie o sprawach ogolnych.
Published with Blogger-droid v1.6.8

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz