środa, 27 kwietnia 2011

Naha - "puresento", karaoke i dobre jedzenie (25.04.2011)

Przed powrotem na chlodne Honshu, spedzilismy jeszcze jedno popoludnie w slonecznej stolicy Okinawy - Naha. Po raz kolejny moglismy zaglebic sie w kolorowe uliczki szukajac widokow z gry "Yakuza 3". Zaczelismy od duzego targowiska, gdzie do woli moglismy ogladac nieznane nam owoce i warzywa, oraz pelen wybor mies i roznobarwnych owocow morza (te ostatnie oczywiscie albo swiezo wyciagniete z wody, albo zywe - w akwariach).



Aby w pelni docenic jakosc sprzedawanych specjalow, udalismy sie do restauracji umieszczonych na pierwszym pietrze targu, gdzie ku naszemu milemu zaskoczeniu zostalismy natychiast rozpoznani przez opiekujaca sie nami 3 dni wczesniej kierowniczke sali! Sa jednak pewne plusy bycia gajinem. ;-)

Okinawa, jako prawdziwa mekka turystyczna dla Japonczykow, oprocz wspanialych plaz i jedzenia jest rowniez nieprzebrana skarbnica "puresento". "Puresento" to wszelkiego rodzaju pamiatki, ktorymi kazdy szanujacy sie Japonczyk powinien obdarowac cala rodzine, pociotkow, znajomych, nieznajomych i diabli wiedza kogo jeszcze. Nie ma znaczenia, czy wyjechalo sie na dwa tygodnie, czy tylko na pare godzin - prawdziwy japonski patriota przywiezie ze swoich nawet bardzo bliskich wojazy ciastka i miejscowe smakolyki. Japonczycy traktuja to tak powaznie, ze dla zapominalskich otworzono specjalne sklepy, gdzie moga kupic smakolyki z innych regionow Japonii i nawet dostac do nich paragon z odpowiednia miejscowoscia i wsteczna data! Kazda stacja, lotnisko czy chocby odrobine turystyczne miejsce pelne jest sklepow z regionalnymi wyrobami. Zaczynamy nawet podejrzewac, ze bez olbrzymiego przemyslu "puresento" japonska gospodarka dawno by upadla.



Nam duzo bardziej niz wysublimowane ciasteczka spodobaly sie teczowe kolorowe smoki, ktore sa symbolem bylego krolestwa Ryukyu.



Dla odwaznych byly tez miejscowe trunki, lacznie z bardzo droga wodka z zatopionym wezem.



Dla zmeczonych zakupami Okinawa zaoferuje przepyszne soczyste owoce albo kulke miejscowej dumy narodowej - lodow "Blue Seal" (ktore szczyca sie intrygujacym haslem reklamowym "born in USA, matured in Okinawa"). Chcecie sprobowac lodow o smaku trzciny cukrowej, slodkich ziemniakow, slonych ciasteczek albo miejscowego purpurowego yamu beni-imo (miejscowe warzywo) - tutaj je znajdziecie!

Korzystajac z "dziennych" promocji, postanowilismy rowniez sprobowac innego japonskiego sportu, czyli karaoke! Za troche jenow otrzymalismy wlasny wyciszony pokoj, uzbrojony w telewizor oraz porzadny zestaw glosnikow, jak rowniez dwa urzadzenia dotykowe, ktore pozwalaly na wyszukiwanie tytulow piosenek i artystow (urzadzenia byly oczywiscie "krzaczki only" wiec chwile zajelo nam zrozumienie co jak dziala).



Dobrze, ze dostalismy te "wyszukiwarki", bo naprawde bylo w czym wybierac. Biblioteka dostepnych piosenek byla wprost niesamowita! Dosc wspomniec, ze pani z obslugi w ramach pomocy przyniosla nam katalog angielskich piosenek wielkosci grubej ksiazki telefonicznej (a przeciez japonskiej muzyki jest o wiele wiecej)! Nie zdarzylo nam sie rowniez wymyslec piosenki, ktorej nie byloby w zestawie. Co ciekawe, do kazdej piosenki "dorobiony" jest japonski teledysk (zapewne w gre wchodzi koszt praw autorskich), a kazdy tekst wyswietlany jest zawsze zarowno po angielsku, jak i w katakanie (sylabiczny alfabet japonski, sluzacy do zapisu slow z innych jezykow). Coz powiedziec bawilismy sie wspaniale - nawet Piotrek zdecydowal sie na zaspiewanie jednej piosenki!



Na dobre zakonczenie dnia postanowilismy szarpnac sie na kolacje z wolowiny (z przyczyn obiektywnych w Japonii jest dosc droga), w znanej nam z gry restauracji "Sam's Maui", gdzie jedzenie przygotowywane jest na stole przy klientach. W skrocie mozemy powiedziec jedno - bylo przepysznie!



Kiedy nastepnego dnia rano wsiadalismy w samolot mielismy wrazenie jakbysmy juz wracali z naszych wakacji. Okinawa to prawdziwe spelnienie snow wiekszosci zachodnich turystow - to miejsce pelene zalet kraju poludniowego (slonce, morze, rafy koralowe, luzna atmosfera, dobre jedzenie) i calkowicie pozbawione jego wad (nie ma przestepczosci ani kieszonkowcow, "restauracyjni naganiacze" sa bardzo uprzejmi i malo napastliwi, ceny sa z gory ustalone i nikt nie probuje Cie oszukac, a przede wszystkim jest bardzo czysto!). Na pewno bedzie nam brakowalo tej niezobowiazujacej, wesolej atmosfery poludniowych wysp.
Published with Blogger-droid v1.6.8

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz