Glownym punktem programu byl jednak spacer po parku krajobrazowym Jigokudani Yaen-koen, w ktorym zyja malpki uwielbiajace sie moczyc w goracych zrodlach. Nie zartujemy - stado okolo 200 japonskich makakow (nazywanych tu "snieznymi malpami") upodobalo sobie miejscowe jeziorka z goraca woda jako miejsce kapieli. Malpki sa cudne i bardzo slodkie, a w dodatku tak przyzwyczajone do ludzi, ze kreca sie pomiedzy nogami tlumu zwiedzajacych. Nawet w Indiach rzadko podchodzily tak blisko - ale to chyba nic dziwnego, skoro tutejszy park dziala w tej formie od 1964 roku!
Nie musimy chyba dodawac, ze pozazdroscilismy malpkom i postanowilismy w pelni wykorzystac dostepne w naszym ryokanie baseny do moczenia sie w goracej wodzie. Dodatkowa atrakcja byl fakt, ze jeden z mniejszych basenow mozna bylo zamknac i korzystac indywidualnie (tzw. "family bath"). Ryokan byl pelen gosci, ale w zwiazku z tym, ze onsen byl dostepny przez cala dobe czesto zdarzalo sie miec rotenburo tylko dla siebie (udalo nam sie zrobic nawet zdjecia dwoch wewnetrznych basenow).
W kapielach jestesmy coraz lepsi i coraz dluzej umiemy wytrzymac w prawie wrzacej wodzie. Co wiecej, Piotrek zapoznal w kapieli milego starszego Japonczyka, ktory znal angielski na tyle, by moc polecic nam kilka innych dobrych onsenow w Japonii. Zostalismy tez przez niego obdarowani plakato-kalendarzem z japonska roslinnoscia. Zreszta "puresento" otrzymalismy rowniez od naszych gospodarzy, ktorzy na pozegnanie dali nam nie tylko male zawieszki z kapiaca sie malpka, ale tez jablka na droge, cobysmy nie zglodnieli w pociagu. Az szkoda bylo wyjezdzac.
Published with Blogger-droid v1.6.8
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz